środa, 26 października 2016

TEST PODKŁADU MATUJĄCEGO STAY MATTE OD RIMMEL - 091 LIGHT IVORY

W ostatnim czasie matowe wykończenie makijażu stało się strasznie modne. Takie wykończenie z pewnością idealnie sprawdzi się u osób z cerą tłustą oraz ze skłonnościami do przetłuszczania się - szczególnie w strefie T. Jednak osoby ze skórą suchą przed matowym wykończeniem makijażu muszą szczególnie zadbać o dokładne nawilżenie skóry. 



Muszę  się przyznać, że ostatnio strasznie polubiłam matowe wykończenie  makijażu. Dobrze wiem, że takie wykończenie można uzyskać matowym pudrem. A co powiecie jeżeli matowy puder połączymy w paręz matowym podkładem. Czy to będzie dobry miks i sprawdzi się na co dzień? Zobaczcie sami.




Dzisiaj pod swoją lupę wezmę podkład matujący Rimmel Stay Matte w odcieniu Light Ivory 091. Najpierw zapoznajmy się z obietnicami producenta. 

A wszystko za sprawą kompleksowej formuły podkładu Stay Matte. Dzięki super lekkim drobinkom pudru skóra jest jedwabiście gładka i miękka. Konsystencja lekkiego kremu wyjątkowo łatwo się rozprowadza i równomiernie łączy z cerą bez rolowania się i efektu maski. Matowe wykończenie zawdzięcza opatentowanej japońskiej formule żelu pielęgnacyjnego. Zawarty w podkładzie kaolin zapewnia matową oraz promienną cerę. Wszystko po to, by stworzyć nieskazitelne, jedwabne wykończenie makijażu, które utrzymuje się cały dzień, pozostawiając skórę świeżą i naturalnie matową.





Produkt posiadam już od około miesiąca, a więc wydaje mi się, że dosyć dobrze został przeze mnie przetestowany. A przy tak zmiennej jesiennej aurzewydaje mi się, że był chyba testowany przy każdej pogodzie - słonecznej jak i tej pochmurnej, deszczowej. Omawianie produktu zacznę od opakowania. Jest to standardowe opakowanie w postaci tubki. Mi to absolutnie nie przeszkadza, ponieważ lubię opakowania z pompką jak i produkty w tubce. Bardzo zaskoczyła mnie konsystencja podkładu Stay Matte. Pierwszy raz spotkałam się 
z podkładem o konsystencji musu. Od razu byłam ciekawa, jak będzie się aplikował na twarzy. Przez cały czas testowania na twarz nakładałam go zmoczoną gąbeczką. Produkt ma konsystencję bardzo gęstego kremu, ale jego rozprowadzenie na całej twarzy jest bardzo przyjemne. Aplikuje się równomiernie, a przy tym nie pozostawia żadnych smug czy też nie zbiera się w załamaniach. Od razu po nałożeniu na skórę twarzy podkład całkowicie zastyga oraz daje matowe wykończenie, które bardzo mi się podoba. W mojej kosmetyczce znalazł się podkład Stay Matte w odcieniu 091 Light Ivory i wydaje mi się, że jest to odcień najjaśniejszy. Moją uwagę szczególnie zwróciło krycie podkładu, które oceniam jako bardzo dobre. Bez problemu poradził sobie z przykryciem mniejszych jak i większych niedoskonałości, a przy tym nie pozostawił na mojej skórze efektu maski. Jest to podkład, który na mojej cerze wygląda bardzo naturalnie oraz długo utrzymuje się na mojej skórze. Bez żadnych poprawek utrzymywał się przez 8h.  Świetnie współgra z innymi produktami - zarówno suchymi jak i mokrymi. Warto podkreślić, że podkład całkowicie pochłania nadmiar sebum. Dzięki podkładowi Stay Matte od Rimmel mogłam całkowicie zapomnieć o świeceniu się strefy T. Pojemność podkładu to standardowe 30 ml - ale przy tak małym zużyciu podkładu przy aplikacji myślę, że starczy mi na bardzo długo. Jest mega wydajny

Od miesiąca podkład Stay Matte towarzyszy mi przy każdym makijażu. Bez chwili zawachania użyłabym go także na bardzo dużą imprezę. Szczególnie podkład polecam osobom, które mają problemy z przetłuszczającą się cerą. Jak już pisałam świetnie współgra z innymi produktami. Ja przypudrowuje go pudrem Stay Matte od Rimmel w odcieniu 003 Peach Glow. Myślę, że takie połączenie produktów jest idealne i daje przepiękne matowe wykończenie. Natomiast podkład Stay Matte w skali od 1 do 5 oceniam na mocną 5. Jeżeli jeszcze nie używałyście tego podkładu, koniecznie zwróćcie na niego uwagę. Koniecznie napiszcie jakie podkłady Wy używacie do codziennego makijażu. Czekam na Wasze odpowiedzi ;)

Buziaki :* 
Beauty Blog

piątek, 21 października 2016

TRIKI MAKIJAŻOWE - POWIĘKSZANIE UST, TEST BŁYSZCZYKA POWIĘKSZAJĄCEGO USTA LIP SENSATION OD WIBO NUMER 1 I 6

Chyba każda z Nas marzy o pięknych, pełnych ustach - no ale niestety nie wszystkie takie mamy i na to nic nie poradzimy. Jednak nie ma się czym martwić. Wiele klinik estetycznych oferuje Nam szereg zabiegów powiększających usta, ale chyba nie o to Nam chodzi. Aby każda z Nas mogła powiększyć minimalnie swoje usta w domowym zaciszu wystarczy wykorzystać kilka makijażowych trików, a od razu wygląd Naszych ust całkowicie się zmieni. Jeżeli jesteście ciekawi, jakie triki dla Was przygotowałam koniecznie przeczytajcie post do końca. Miło mi będzie jeżeli zostawicie ślad na blogu po swoich odwiedzinach. Jest to dla mnie mega motywacja.


Zacznę może od standardowej metody, która była już znana Naszym babciom, a mianowicie obrysowywanie konturu ust. Wystarczy delikatnie wyjść poza kontur ust i nasze usta optycznie staną się większe. Jednak pamiętajcie, aby  obrysowane usta nie stały się mega przerysowanymi  ustami. Wtedy to na pewno nie doda Nam uroku, a spowoduje, że cały Nasz makijaż stanie się sztuczny. Warto pamiętać przy zaznaczeniu konturu ust o zachowaniu odpowiednich proporcji. Ja zawsze do delikatnego powiększania ust wybieram konturówki w odcieniu Nude, które idealnie dopasowują się do koloru moich ust. Podczas wyboru konturówki warto zwrócić szczególną uwagę na jej trwałość. Jak dotąd dla mnie najlepszymi konturówkami są konturówki Golden Rose oraz Essence. Szczególnie polecam dwa nudziaki - Golden Rose Dream Lips nr 501 oraz Essence w odcieniu In The Nude.

Kolejną metodą, która pewnie jest Wam doskonale znana, jest nałożenie na środek ust białej kredki do oczu, która optycznie powiększy Wasze usta. Taką kredkę najlepiej przykryć delikatnie połyskującym odcieniem. Pamiętajcie, aby białą kredkę do ust idealnie połączyć z wybranym odcieniem pomadki tak, aby uniknąć białej plamy.

Trzecia metoda została dokładnie opracowana przez prześcigające się firmy kosmetyczne z produktami do powiększania ust. Dlatego dzisiaj pod swoją lupę postanowiłam wziąść błyszczyk do ust Lip Sensation z kwasem hialuronowym od Wibo.





Może zacznijmy od informacji, które możemy przeczytać na stronie producenta:

 Błyszczyk do ust z kwasem hialuronowym:
-powiększa usta do rozmiaru XXL,
-zmysłowy efekt, dzięki zawartości kwasu hialuronowego,
-nawilżone i powiększone usta.
Błyszczyk Lip Sensation nadaje natychmiastowy efekt gładkich i jedwabistych ust. Zawiera odżywczą formułę kwasu hialuronowego, który wypełnia nierówności naskórka. Stonowana kolorystyka dostępna w kolekcji idealnie dopasuje się do codziennego makijażu. Przy regularnym stosowaniu, kwas hialuronowy poprawi kondycje ust, powiększając ich objętość. Dzięki formule XXL usta stają się zmysłowe i sprężyste. Aplikator wykonany jest z delikatnego włosia, który miękko i jednolicie nakłada błyszczyk.











W mojej kosmetyczce posiadam dwa błyszczyki Lip Sensation z kwasem hialuronowym - numer 1 i 6 . Byłam bardzo ciekawa, jak sprawdzą się na moich ustach i czy faktycznie je powiększą. Oczywiście do obietnic producenta podeszłam z pewnym dystansem, ponieważ z pewnością moje usta nie powiększą się do rozmiaru XXL, a jedynie delikatnie optycznie powiększą. Sama konsystencja błyszczyka bardzo przypadła mi do gustu. Nie jest on zbyt rzadki, dzięki czemu przy pomocy aplikatora bez problemu malujemy Nim usta. Co spodobało mi się w Nim najbardziej? Z pewnością brak klejących się ust - tego efektu na prawdę nie lubię i przez to przestałam używać błyszczyków. Po aplikacji produktu na usta czułam nawilżenie oraz delikatne mrowienie - tak jak w przypadku wszystkich błyszczyków powiększających usta. Jeżeli nie lubicie chwilowego mrowienia ust, to z pewnością produkt ten nie przypadnie Wam do gustu. Produkt nie podkreślił żadnych suchych skórek - jestem pozytywnie zaskoczona, ponieważ ostatnio mam strasznie przesuszone usta. Sam zapach produktu jest delikatnie chemiczny, ale po aplikacji na usta kompletnie nie wyczuwalny. A co z powiększeniem ust? Tak jak pisałam Wam na początku produkt tylko delikatnie optycznie powiększył usta bez jakiegokolwiek efektu WOW - ale tym nie jestem zaskoczona. Dużym plusem produktów jest ich neutralna kolorystyka. Bez problemu możemy dobrać odcień błyszczyka do koloru Naszych ust. Polecam ten produkt osobom, które szukają błyszczyków do ust, które nie powodują efektu "klejenia się" ust. Jednak u osób, którym zależy na bardzo dużym powiększeniu ust produkt na pewno się nie sprawdzi. Jednak warto wypróbować go na swoich ustach, ponieważ u każdej osoby efekt może być zupełnie inny. Poza tym warto przetestować produkt za tak przyjazną dla Naszego portfela cenę. 

Koniecznie napiszcie czy stosujecie którąś z wymienionych przeze mnie metod oraz czy lubicie powiększające błyszczyki Lip Sensation od Wibo ;) Czekam na Wasze odpowiedzi ;)

Buziaki ;) 

poniedziałek, 10 października 2016

METODA BAKING, RECENZJA PUDRU RYŻOWEGO PIERRE RENE PROFESSIONAL LOOSE POWDER

Hej Kochani ;) 

Pozostawia na skórze uczucie gładkości i zapewnia satynowe wykończenie makijażu. Utrzymuje się do 16 godzin. Redukuje świecenie i matuje... Tak o tym produkcie pisze producent. W takim razie z czym do Was dzisiaj przychodzę? Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją pudru ryżowego od Pierre Rene. Nie wiem czemu tak długo zwlekałam z podzieleniem się z Wami opinią na temat tego produktu, bo już prawie kończę drugie opakowanie. Na pewno są duże plusy tej sytuacji - produkt został doskonale przeze mnie przetestowany. Nie przedłużajmy i zajmijmy się w końcu Naszym bohaterem.




sobota, 8 października 2016

♥ IDEALNE ROZŚWIETLENIE Z GLOW PRIMER ILLUMINATING 2IN1 PRIMER&HIGHLIGHTER OD JOKO ♥

Hej Kochani ;)

Na blogu nie raz wspominałam, jak ważne jest rozświetlenie przy wykonywaniu makijażu. Warto czasami nawet do codziennego makijażu dorzucić troszkę rozświetlenia, który nada naszej cerze niesamowitej promienności. Po takim wstępie łatwo się domyślić, że dzisiejszym produktem, który Wam przedstawię będzie produkt do rozświetlania, ale nie taki zwykły. Będzie to Glow Primer Illuminating 2in1 primer&highlighter w odcieniu LOVE yourself 201 marki JOKO


niedziela, 2 października 2016

Idealny odcień brudnego różu na ustach? Matowa pomadka do ust Million Dollars Lips od Wibo ♥

Hej Kochani ;)


Często zapominamy pomalować nasze usta, a jest to bardzo duży błąd, ponieważ to one właśnie są dopełnieniem każdego makijażu. Czasami dodają mu delikatności, a czasami potrafią dodać "pazura". Niekiedy wystarczy dodać im tylko połysku przy pomocy błyszczyka i to zmienia całkowicie nasz wygląd. Warto o tym Dziewczyny pamiętać. 

.....

Nadeszła jesień, a wraz z nią w Naszych kosmetyczkach pojawiają się pewne nowości. 
Z pewnością czas pożegnać się z niektórymi kolorami pomadek oraz pozostawić je na wiosnę. Jak już pewnie dobrze wiecie, w ostatnim czasie moimi ulubionymi odcieniami jest kolor nude oraz odcienie brudnego różu. Myślę, że takie odcienie idealnie połączą się ze stylizacją do pracy  czy też  szkoły. Ja już swój idealny odcień brudnego różu znalazłam i jest Nim matowa pomadka do ust z formułą długotrwałą do 4 godzin z serii Million Dollars Lips od Wibo. Jeżeli tak jak ja jesteście zwolenniczkami matowych ust, koniecznie przeczytajcie post do końca. Miło mi będzie jeżeli zostawicie ślad na blogu po swojej wizycie.